poniedziałek, 22 grudnia 2014

Niedziela do włosów (2) Półprodukty + maska aloesowa NaturVital ; )))




Witam Was, po naprawdę dłuuuugiej przerwie. Na szczęście tylko i wyłącznie w prowadzeniu bloga, bo o włosy dbałam z wzmożoną siłą, zmieniłam swój stosunek do włosów też o jakieś 180' stopni.

Od jakiegoś czasu nie robiłam nawet zdjęć moim włosom, ponieważ nadal nie potrafię sobie z nimi poradzić zaraz po umyciu :P Odkryłam całkiem niedawno, że ie są one PROSTE jak druty jak były kiedyś, a zaczęły falować... Prostownica tak baaaardzo mnie kusi! ; )))))


A więc wracam do tematu, w grudniu zaszalałam i zrobiłam zamówienie na zrobsobiekrem.pl, i zamówiłam "parę" rzeczy ;)))  A mianowicie: 
- hydrolizowaną keratynę, 
- lifting roślnny,
- ekstrakt z aloesu zatężony 200% krotnie, 
- panthenol 75%
-  ekstrakt wzmacniający włosy,
- mocznik,
- mleczko pszczele w glicerynie, 
- gume ksantową do wyrobu żelu aloesowego ;)))
- oczywiście pudełeczka, atomizery itd ;)

Do dzisiejszej "Niedzieli dla włosów" a dla mnie - raczej poniedziałku dla włosów użyłam aloesowej maseczki NaturVital, i dodałam w sumie wszystkich półproduktów prócz aloesu :)))
Sama jeszcze nie wiem, co wyjdzie z tego przepisu, ale raczej nie róbcie tego w domu! Komuś może taka mieszanka nie posłużyć! :D 
Ja taką mieszankę położyłam na zmoczone włosy mgiełką aloesową (ahh ten aloes...) pod czepek foliowy i zimową czapkę i zostawiłam na godzinę. 
Przy spłukiwaniu były bardzo mięciutkie, potem umyłam włosy szamponem i zastosowałam płukankę octową. 
Wysuszyłam włosy tak, że były lekko wilgotne i zrobiłam dwa "ślimaczki" :D




    Pierwsze po rozplątaniu pomyślałam sobie: jakie one są cudownie mięciutkie i jaki piękny w końcu wyszedł mi skręt! :D




                                      Jestem naprawdę zadowolona z dzisiejszej Ndw!

niedziela, 7 grudnia 2014

Moje włosowe odkrycie ;)

Chyba byłam grzeczna w tym roku, ponieważ mój słodki Mikołaj przyniósł mi w tym roku książkę, o której marzyłam od premiery ;) Mowa o książce Anwen "Jak dbać o włosy? Poradnik początkującej włosomaniaczki."
Wydawało mi się zawsze, że znam swoje włosy. Czytając pierwsze strony książki nieźle się zdziwiłam.... 

Zawsze wydawało mi się, że mam proste włosy. ;) Średnioporowate, w kierunku nisko; cienkie, ale w miarę geste, lśniące, twarde.  Mama ostatnio skarżyła mi się, że gdy byłam dzieckiem, a chciałam mieć warkoczyki na jakąś "imprezę" :D to musiałam chodzić w nich przynajmniej 3-4 dni, a i tak włosy bardzo szybko wracały do swojej postaci.

Tutaj włosy właśnie wracają do swojego pierwotnego stanu, czyli prostych drutów. 

Na ten moment, moje włosy są nadal zniszczone. Wysokoporowate, cienkie, rzadkie (mnóstwo dosłownie wykruszyło się od prostowania mokrych włosów i rozjaśniania). 

Czyli..... FALE?

"Często mylone z prostymi, a niesfornymi włosami lub tymi nie końca kręconymi. Ich posiadaczki zwykle namiętnie je prostują, bo uznają, że mają "krzywe" włosy z wywijającymi się końcami, wyglądającymi niechlujnie." 

Strzał w dziesiątkę! Odkąd pamiętam, prostowałam włosy, ludzie dziwili się, twierdzili, że są proste. Im bardziej są zniszczone, tym bardziej są niesforne, wywijają się. 
Idąc dalej, Anwen radzi by używać produktów zwiększających objętość, albo jeśli ktoś ma ochotę podkreślić naturalny skręt, to należy użyć dyfuzatora i lekkiej pianki, bo takie włosy łatwo obiążyć.

U mnie się to nie sprawdzi, włosy estetycznie same się nie kręciły nigdy, ja osobiście uważam, że ich skręt wynika ze zniszczeń ;) I z nieprawidłowego cięcia, bo aktualnie moje włosy są "cieniowane".


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Czyli moje włosy są: falowane, co do struktury to jest ona pośrednia, porowatość wysoka, gęstość średnia.

Moje włosy powinny lubić proteiny, a one ich wprost nienawidzą. Kallos Keratin & Latte wypluły ze śmiechem, tak samo Nivea Long Reapir z płynną keratyną. Uwielbiają nawilżanie, trudno mi więc kombinować z proteinami, bo i tak zawsze kończy się to siankiem :))

Piszę to wszystko, by kiedyś przeczytać, jak musiałam zmagać się z moimi włosami, żeby przypomnieć sobie walkę z włosami do ramion, żeby szanować moje w przyszłości piękne, długie blond włosy! :D 


niedziela, 16 listopada 2014

Niedziela dla włosów (1) Len zwyczajny jako główny bohater! ;)


Wczoraj po raz pierwszy postanowiłam udokumentować moją "niedzielę do włosów", która w moim przypadku stała się sobotą dla włosów. Len zwyczajny jako główny bohater mojej opowieści.  :D



Oczywiście zaczęłam od naolejowania włosów na całej dlugości, również ze skalpem (u mnie się sprawdza) na sucho. Potem zaczęłam tworzyć miksturę - maskę nawilżającą. 

Użyłam do tego mojego nowego hitu - Tołpa Regenerująca odżywka-maska odbudowująca:



Dla zainteresowanych skład.
A więc wymieszałam Tołpę wraz z Biovaxem pomarańczowym (sama nie wiem czemu), po czym dodałam do mieszanki ugotowany lniany glutek, całość zagęściłam skrobią ziemniaczaną bo wyszła trochę za rzadka.





Po około 3 godzinach zmyłam olej Alterrą z papajem i bambusem, odsączyłam nadmiar wody ręcznikami kuchennymi i nałożyłam maskę. Konsystencja była ok, nie spływała nigdzie. Na to oczywiście czepek podgrzany suszarką i ciepły ręcznik, pozostawiłam na włosach jakieś 1,5h ;)

Przy spłukiwaniu już czułam, jakie są miękkie, mogłam je przeczesać palcami. Byłam zachwycona! ;)

Szkoda, że pozostawiłam włosy do samoistnego wyschnięcia, nawet ich nie uczesałam, jak na złość, kiedy chcę im zrobić zdjęcie to się buntują i wykręcają na wszystkie strony - chyba się wstydzą! :D





Na noc oczywiście standardowo zawinęłam włosy na opaskę, miałam nadzieję na śliczne loczki, ale włosy naprawdę po sobotnim spa były mocno nawilżone i nic nie dało się z nimi zrobić ;)





Tutaj widać, jak pięknie się błyszczą, ale optycznie jakby wydaje się ich mniej - sprawa mgiełki Gliss kur z kwasem hialuronowym ;)
Pomimo tego jestem bardzo zadowolona z efektu, i pewnie powtórzę ten zabieg nie raz! ♥☺♥


Całusy :*

PS: Działają już zdjęcia, problem był z hostem :(

poniedziałek, 8 września 2014

Uroczyste pożegnanie z prostownicą!




Dobry wieczór Wam kochane! ♥
,
Chciałabym pochwalić się, że wytrwałam bez prostownicy od piątku. Dobry wynik, pomimo, że dzisiaj mamy dopiero poniedziałek. Co na to wpłynęło? Stan moich włosów, pomimo wielkiej i skutecznej pielęgnacji. A przede wszystkim ilość włosów na mojej Tangle Teezer. Szczotka nie wyrywała mi włosów, ja widziałam po prostu jak kruszyły mi się gdzieś w połowie - czyli od miejsca w którym zaczynam prostowanie. 

Moje włosy są z natury proste jak druty. Miałam okresy prostowania włosów, całkiem prostych. Potem oczywiście farbowanie - będąc na wsi stwierdziłam że jeśli potrzymam 15 minut czarną farbę na głowie to będę miała brązowe - bo przecież producent kazał trzymać 30 min. Brawo! No to zostałam czarnulką. 
Potem rozjaśniacze etc. Włosy do czerwca były w opłakanym stanie... 


Po kolejnym farbowaniu, już na piękny beżowy blond stwierdziłam, że lepiej mieć krótkie a zdrowe włosy, niż dłuższe zniszczone. Nożyczki poszły w ruch, ciach, ciaaach....  Włoski zostały do ramion. 
Bardzo chciałam mieć włosy do łopatek i ładny odcień blondu. Ładny odcień blondu już mam a co z pięknymi, długimi włoskami? :( 
No i walka o każdy centymetr!
Dzisiaj patrząc w lusterko obiecałam sobie farbować same odrosty. Reszcie dać na razie spokój! ;) Należy im się odpoczynek.
Ale co dalej?
Muszę nauczyć się systematyczności w piciu siemienia lnianego, który jest według mnie przepyszny.
Pić skrzypowitę, która leży w szafce. I tylko leży. Od miesiąca.

Jeśli chodzi o plan pielęgnacji to już mam swoich ulubieńców! ;) Ale o tym w następnym poście.

Moje włosy bez prostownicy: 


Po prostu nijak mi się podobają. No nie ma opcji żebym tak wyszła, to co jest na zdjęciu to jest nic. Po godzinie JEDEN bok zacznie się wywijać a grzywka jak zawsze zacznie się buntować. 


JAKA NA TO RADA?

Warkocz!   Tak,  normalny warkocz. Na noc, na pierwsze godziny poranne. U mnie jednak najlepiej sprawdza się na lekko wilgotnych na noc, rano wstaje, przetrzepuje palcami i fryzura GOTOWA! Jednak nie zawsze uda mi się umyć włosy wieczorem, dlatego czasem myje rano ok. godziny 6 i rozpuszczam koło 12. Efekt według mnie jest zniewalający, taki dziewczęcy.. ;) 





niedziela, 17 sierpnia 2014

Pierwszy wpis!

Boże, ale się cieszę! Po raz pierwszy mogę się "komuś" wygadać na temat moich włosów, a przy okazji pobawić się trochę w amatora-grafika. Pomysł na założenie mojego własnego bloga wpadł mi wtedy, gdy zauważyłam, że już nikt (poza moim cierpliwym chłopakiem) nie chce słuchać moich wywodów na temat włosów.
Mam na imię Kasia, mam 18 lat, uczę się w technikum fryzjerskim, jestem włosomaniaczką od maja!:)