Wczoraj po raz pierwszy postanowiłam udokumentować moją "niedzielę do włosów", która w moim przypadku stała się sobotą dla włosów. Len zwyczajny jako główny bohater mojej opowieści. :D
Oczywiście zaczęłam od naolejowania włosów na całej dlugości, również ze skalpem (u mnie się sprawdza) na sucho. Potem zaczęłam tworzyć miksturę - maskę nawilżającą.
Użyłam do tego mojego nowego hitu - Tołpa Regenerująca odżywka-maska odbudowująca:
Dla zainteresowanych skład.
A więc wymieszałam Tołpę wraz z Biovaxem pomarańczowym (sama nie wiem czemu), po czym dodałam do mieszanki ugotowany lniany glutek, całość zagęściłam skrobią ziemniaczaną bo wyszła trochę za rzadka.
Po około 3 godzinach zmyłam olej Alterrą z papajem i bambusem, odsączyłam nadmiar wody ręcznikami kuchennymi i nałożyłam maskę. Konsystencja była ok, nie spływała nigdzie. Na to oczywiście czepek podgrzany suszarką i ciepły ręcznik, pozostawiłam na włosach jakieś 1,5h ;)
Przy spłukiwaniu już czułam, jakie są miękkie, mogłam je przeczesać palcami. Byłam zachwycona! ;)
Szkoda, że pozostawiłam włosy do samoistnego wyschnięcia, nawet ich nie uczesałam, jak na złość, kiedy chcę im zrobić zdjęcie to się buntują i wykręcają na wszystkie strony - chyba się wstydzą! :D
Na noc oczywiście standardowo zawinęłam włosy na opaskę, miałam nadzieję na śliczne loczki, ale włosy naprawdę po sobotnim spa były mocno nawilżone i nic nie dało się z nimi zrobić ;)
Tutaj widać, jak pięknie się błyszczą, ale optycznie jakby wydaje się ich mniej - sprawa mgiełki Gliss kur z kwasem hialuronowym ;)
Pomimo tego jestem bardzo zadowolona z efektu, i pewnie powtórzę ten zabieg nie raz! ♥☺♥
Całusy :*
PS: Działają już zdjęcia, problem był z hostem :(